poniedziałek, 20 lipca 2015

Niedzielny szok.

Z niecierpliwością czekałam aż Kuba odpowie mi na SMS-a..Minęły już dwa dni,a on nie daje mi znaku życia. Chciałabym go przeprosić za to wszystko co wczoraj zrobiłam. Byłam zbyt nachalna w stosunku do niego. Przecież nie dawno stracił część swojego serca. Tak właściwie nie wiem co mnie do niego ciągnie. Czyżby ten zniewalający uśmiech,dzięki któremu mój świat w końcu nabiera ciepłych barw? Może to jego zielone oczy,które błyszczą jak poranna rosa? Potrafi być stanowczy jak i kochany. Przyjacielski oraz ambitny..Ach rozmarzyłam się..Nagle rozległ się dźwięk SMS-a! Nie wiedziałam czy zajrzeć..Miałam złe przeczucia. Może on nie chce się spotkać? Może on nie chce mi wybaczyć? Raz kozia śmierć. Ręce mi zadrżały. Serce stanęło.
,,Witam,tu znajoma Kuby. Z wielkim bólem serca chciałabym przekazać Ci okropną wiadomość..Usiądź jeśli to czytasz. Miał wypadek samochodowy. Rozpędzona cysterna zjechała z niewiadomych przyczyn na lewy pas zderzając się z samochodem Kuby. Niestety obydwoje nie żyją. Samochody stanęły w płomieniach."
To niemożliwe. To nie on. Zaszła pomyłka.
Wpadłam w jakiś amok. Z radia stojącego na parapecie wydobył się głos. Mężczyzna opisał dokładnie tą samą sytuację jaką dostałam SMS-em. Na dodatek powiedzieli że było to białe BMW takie jakim jeździł Kuba. Czułam kompletną pustkę. Ci, którzy przeżyli śmierć bliskiej im osoby wiedzą o czym mówię. Chciałam jak najszybciej powiedzieć o wszystkim mamie. Wchodząc do kuchni jak opętana, zobaczyłam coś czego nie powinnam ujrzeć. Mama namiętnie całowała się z Tadeuszem, dawniej najlepszym kolegą taty..Czy wszyscy robią sobie ze mnie żarty? Zamurowana wybiegłam do pokoju rzucając się na łóżko. Pozostało mi
tam gnić do końca życia.
W tle słyszałam tylko denne słowa mamy niczym z seriali na Polsacie:
Kochanie, to nie tak jak myślisz!